Info

avatar Jestem MateM z miasta Dębica/ Darmstadt (Hesja). Od 2008 roku na rowerze przejechałem: 100581.78 w tym 14311.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.05 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Mapa przejechanych dróg- aktualizacja 2022








button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 120 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 143 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 206.7 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 124.6 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 173 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 154 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 135 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 141 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 99 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 164 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 201 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 166 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 148 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 104 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MateM.bikestats.pl

Archiwum bloga

skype downloadLicznik wizyt na stronę
Flag Counter
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1176.50 km (w terenie 103.50 km; 8.80%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:135 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:51.15 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.60 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Bagna Przecławskie

Czwartek, 30 czerwca 2011 · dodano: 30.06.2011 | Komentarze 2

Wyjazd z Kirą na trasę do Przecławia. Jazda w stroju BPT.
Początkowo jedziemy głównymi ulicami: Rzeszowska, Sandomierska. Na Mieleckiej zaczyna przeszkadzać wzmożony ruch samochodowy, skręcamy więc w Brzeźnicy w lewo w las i tutaj dalej mając za punkt docelowy Przecław mijamy mostek na Wisłoce i lokalną szosą jedziemy przez Korzeniów i Podole.
W Przecławiu standardowo krótki pobyt na terenie parku przy zamku.
Dalej obieramy kurs na Radomyśl Wielki ( w Przecławiu przed górką w lewo). Tutaj trasa biegnie po płaskim odcinku, częściowo przez las. Po drodze po lewej zauważam tablicę informacyjną odnośnie nieodległego położenia ciekawego rezerwatu. Skręcamy aby zobaczyć, co tam jest na bagnach chronione.
Sam rezerwat nie jest duży, obejmuje kilka torfowisk wraz z najbliższym leśnym otoczeniem. Spodobało mi się wytyczenie wokół bagien ścieżek dydaktycznych z kładkami i pomostami zlokalizowanymi na torfowisku. Dostępność tego rezerwatu dla odwiedzających jest bardzo dobra. Nie ma tego problemu, co na "Torfach" koło Czarnej, gdzie jedynie można obejść dookoła torfowisko bez możliwości bliższego obejrzenia torfowisk.
Albo mi się wydawało, albo rzeczywiście dwa robaczki które strąciłem z odzieży to były kleszcze. Teren na obszarze rezerwatu posiadał gęste poszycie.
Wyjeżdżamy znów na szosę i kierujemy się na Radomyśl. Samo miasteczko zwraca uwagę swoim rozległym rynkiem oraz zlokalizowanym w pobliżu centralnego punktu miasta samolotem na postumencie.
Wracamy przez Zasów, wcześniej natrafiamy na mokrą szosę- znak że przelotnie popadało w tym rejonie.
Szybko podjeżdżam pod Górę Motyczną na blacie, szybki zjazd w kierunku Zawierzbia. Dalej Kościuszki-Krakowska i sms do Kiry że wracam już na osiedle, miałem zamiar wrócić trochę wcześniej.




Dane wyjazdu:
64.80 km 4.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Głobikowa-Brzostek-Chotowa

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj trening po Pogórzu. Początkowo jazda szła średnio, od Głobikowej się rozkręciłem. Ostatnio tak mam, nie wiem czy to problem okresowego spadku formy czy niedostatecznej rozgrzewki przed jazdą.
W połowie podjazdu Kawęczyńska lub też kamienista :P płosze swoją obecnością w lesie myszołowa :D Ostatnio na Berdechu było podobnie. Ptaki te często można spotkać w dębickich lasach.
Na końcówce podjazdu z Kawęczyńskiej gdzie się wyjeżdża z lasu doganiam górala z CCC. Jeździ ich tu grupka po Dębicy w takich samych strojach.
Przed Brzostkiem w Nawsiu Brzosteckim jakiś burak wyprowadził mnie z równowagi. Jadę sobie na blacie stójką niemal środkiem drogi, nie słysząc w sumie nic za sobą po czym nagle kilkanaście-kilkadziesiąt metrów z tyłu z rytmu jazdy wytrąca mnie klakson i nieomal straciłem równowagę lekko zarzucając rowerem. Posypały się **syny w stronę drivera, który oczywiście słyszał i widział moją reakcję, nie ryzykował jednak zatrzymania i podjęcia konwersacji. Chamów masa jeździ po drogach, co poradzić, ale z taką perfidią na drodze jeszcze się nie spotkałem.
Przejazd zajął lekko ponad dwie i poł godziny.
Nie przerabiałem mapki, trasa powrotna w Dębicy nie Fabryczną a 3maja, Krakowska, Kolejowa na osiedle.

<b></b>


Dane wyjazdu:
47.10 km 6.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Głobikowa-Połomia-Chotowa

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 0

Trening po Pogórzu. Na Południku zjeżdżam do Połomii, w lesie trochę błota po deszczu.

Przewyższenie: 300m



Dane wyjazdu:
31.30 km 5.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Pętla z Kawęczyńskiej

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Pętla z Kawęczyńskiej plus 1 km terenu na Berdech. Z Trzcinicy nici, w taki tłum jaki tam na dzisiaj planowano nie ma sensu się pchać rowerem.
Jazda w stroju BPT bez kasku, po 17.
Ogólnie spory ruch w okolicach Głobikowej, ludzie korzystając z weekendu odwiedzają kompleks turystyczny z wieżą i dinozaurami.
W Głobikowej i na zjeździe z Południka zimno.
Na zjeździe z Południka na drogę kilkaset metrów z przodu wyskoczyła mi kuna leśna. Dawno nie widziałem tego ssaka w naszych lasach.

<b></b>
Kategoria TRENING


Dane wyjazdu:
21.10 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Krótko do Chotowej

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 25.06.2011 | Komentarze 2

To miał być lekko ponad 30 km trening do Czarnej przy optymalnej pogodzie. Wyjazd po 19 w stroju BPT plus długi rękawek. Z racji chłodniejszej temp (17C) i silnego chłodnego wiatru skróciłem trasę do Chotowej. Na jutro planowałem wypad do Trzcinicy i opcja ostrego kręcenia kilkanascie godzin przed wyjazdem nie wchodziła w grę.



Dane wyjazdu:
68.00 km 7.30 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:135 m
Kalorie: kcal

Pustków-Ocieka-Blizna (odznaka PTTK)

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 25.06.2011 | Komentarze 2

Wyjazd z Kirą po 16.30 na wycieczkę na teren gminy Ostrów- ostatniej gminy, której poznanie jest wymagane dla otrzymania odznaki PTTK Ziemi Ropczycko-Sędziszowskiej.
Jazda w stroju BPT, bez kasku, Kościuszki-Kosynierów-Pustynia drogami lokalnymi w kierunku Pustkowa. Po drodze mijamy sródleśne jezioro.



Trasa biegnie to asfaltami, to błotnistymi odcinkami w lesie. W pobliżu Góry Śmierci w Pustkowie zlokalizowano budowę repliki obozu, który kiedyś istniał na terenie Pustkowa. W moim odczuciu budynki jak i otoczenie wyglądają zbyt nowocześnie. Tzn architektonicznie jak najbardziej ok, natomiast materiały z których je zbudowano mogliby w jakiś sposób "postarzyć", aby nadać realizmu tej replice.



Na Górę Śmierci prowadzą schody oraz asfaltowy podjazd.



W obozie który kiedyś istniał na terenie Pustkowa zginęło lub zostało zamordowanych ok. 15000 więźniów: 7000 Żydów, 5000 jeńców radzieckich, 3000 Polaków.
Tablica pamiątkowa:


Komora:


Wnętrze komory:


Krematorium:


Pomnik żydowski:


Widok Góry Śmierci:


Po krótkim pobycie na Górze powracamy na drogę asfaltową i kierujemy się przez Pustków-Osiedle-Kochanówkę w stronę Ocieki. Tutaj mamy zobaczyć miejscowy kościół, który z zewnątrz niczym szczególnym się nie wyróżniał oraz bunkry. Pierwszy lokalizuje dość szybko, za ogrodzeniem miejscowej plebanii.



Kolejny udaje się namierzyć po uprzejmej (jak zwykle) informacji miejscowych. Drugi bunkier zlokalizowano w polu, aktualnie jest on tak osłonięty ścianą drzew że dopiero z bliska widać jego mury.



Wiedziony ciekawością najpierw wchodzę po drutach na górę bunkru, a następnie schodzę do jego wnętrza, przekazując cyfrówkę Kirze. Wszedłem wnęką w tylnej ścianie bunkra prawdopodobnie powstałą na skutek wybuchu pocisku.



W środku jest wilgotno, cieknie z drutów i sufitu. Zwracam uwagę na wystające wszędzie druty żelbetonu.
Otwór strzelniczy widok od środka:


oraz z zewnątrz:


Z bunkra wychodzę wejściem właściwym, które otoczone jest ścianą drzew i krzaków.


Po udokumentowaniu naszego pobytu kierujemy się dalej drogą polną w poszukiwaniu kolejnego bunkra. Niestety nie znajdujemy go w okolicznych zadrzewieniach, także drogą asfaltową wracamy do Ocieki do pierwszego bunkra.
Tu po drodze po prawej daje się zauważyć duża betonowa ściana trzeciego bunkra.



Okazuje się on dość rozległym, największym z trzech któe zobaczyliśmy, bunkrem, któy otrzymał uderzenie z góry, przez co do jego wnętrza można wejść przez sporą wyrwę.



Wracamy do centrum Ocieki, robimy zdjęcia i drogą leśną gruntową udajemy się w kierunku Blizny. Przez kilka kilometrów trasa wiedzie przez błotniste podłoże z licznymi kałużami.



Potem wyjeżdżamy na starą poniemiecką drogę zbudowaną z płyt, które polano cienką warstwą asfaltu. Przez ponad 2,5 km ciągnie się ona prosto aż do wsi Blizna.
Sama wieś sprawia ponure wrażenie: odizolowana hektarami lasu od otoczenia, prowadzą do niej dwie drogi asfaltowe, wokół kilkadziesiąt domów i po drodze nie spotkaliśmy ani jednej osoby.
Przejeżdżamy przez wieś wypatrując jakichś ciekawych obiektów z okresu wojny. Przejeżdżamy przez Bliznę i przy ścianie lasu zauważamy tablicę informującą o nieodległym położeniu poligonu.



Postanowiliśmy poszukać wjazdu na jego teren, najpier objechaliśmy las ale po kilku kilometrach nie natrafiliśmy na żaden zjazd poza drogą do rozległej śródleśnej stadniny koni. Wracamy więc do punktu wyjścia, czyli tam gdzie zobaczyliśmy tablicę. Wcześniej jeszcze postanawiam skręcić w druga stronę i oczom naszym ukazuje się.. park historyczyny, który również mieliśmy odwiedzić. Jak się okaże jest jeszcze w budowie.





Ogrodzony drewnianym płotem, w jego centrum umieszczono pocisk rakietowy V2. Warto śledzić media, kiedy planowane będzie otwarcie i pojawić się tu, aby zobaczyć wszystkie planowane eksponaty.
Wracamy pod tablicę i skręcamy w zauważoną wcześniej leśną drogę. Trochę błotnista, po kilkuset metrach jazdy zawracamy- zwarta ściana lasu i nieprzyjazny teren nie wróżą łatwej przeprawy.
Robi się coraz ciemniej, postanawiamy wracać do Dębicy. Kira nawiguje GPS i dzięki temu z Woli Ocieckiej jedziemy najkrótszą możliwą trasą.
Kilka km przed Pustkowem włączamy oświetlenie, zaczyna delikatnie kropić. Staramy się konkretnie cisnąć, mżawka zaczyna padać coraz konkretniej. W Dębicy już wszędzie mokro, nie dośc że chlapie wodą z ulicy to jeszcze kropi z góry :)
Ja wracam Sandomierską-Rzeszowska, Kira Świętosława-Kościuszki.



Dane wyjazdu:
32.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Czarna

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 1

Wyjazd po 18. Jazda tak jak i wczoraj w czarnym stroju bez kasku.
Trasa Staszica-3maja-Straszęcin, gdzie mijam Ghosta. Dalej przed kościołem w lewo i na Grabiny. Później przez las do Czarnej, po drodze spotykam wielu rowerzystów. To dobrze, że zauważalnie coraz więcej ludzi spędza czas wolny aktywnie.
Przed rampą w Czarnej mija mnie kolarz szosowy z BPT. Doganiam i okazuje się że to yanek. Chwile pogadaliśmy, on odbija w lewo a ja na Golemki. Tutaj także rowerzyści rekreacyjnie kręcą. W sumie nie ma się co dziwić, to płaskie tereny dla niemal każdego.
Przez krzyżówkę daje dalej dobrym tempem na Straszęcin i Zawierzbie-Kościuszki-Głowackiego-Kolejowa dojeżdżam na osiedle.




Dane wyjazdu:
92.00 km 15.10 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Brzeziny-góra Bardo-Gogołów (odznaka PTTK)

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 3

Dzisiaj z Kirą wybraliśmy się w ramach zdobywania odznaki turystycznej na wycieczkę do czwartej z pięciu gmin Powiatu Ropczycko-Sędziszowskiego, gminy Wielopole Skrzyńskie.
Wyjazd po 14 spod zegara w dębickim rynku, przejazd Kawęczyńską do Stasiówki. Tutaj kurs na Głobikową, gdzie na wieży pooglądaliśmy m.in. górki na które dzisiaj przyjdzie nam wjechać. Pogoda słoneczna z niewielką ilością chmur gwarantowała ładne widoki z wieży. Porobiliśmy trochę zdjęć panoram i na dole z dinozaurami po czym ruszyliśmy dalej w trasę.












Powrót do wieży na Kamieńcu i zjeżdżamy z tego najwyższego w powiecie dębickim punktu w prawo w kierunku Brzezin.
Trochę jazdy terenem przez las, wyjeżdżamy na asfalt i szybkim tempem zjeżdżamy w dół doliny do pierwszego punktu w gminie Wielopole Skrzyńskie-do Brzezin.
Tutaj mamy zobaczyć drewniany kościół i ruiny dworu.
Ze znalezieniem kościoła nie było problemu- już wcześniej go widziałem, natomiast o dwór pytaliśmy miejscowych. Pomimo instrukcji nie udało się nam odnaleźć ruin, może kiedyś się to uda bo wtedy gonił nas czas. Sam kościół drewniany z ładnym wnętrzem, w pobliżu drewniana wieża obronna i niskie obmurowanie całego otoczenia kościelnego. Tu niespodzianka- omijając kościół natknęliśmy się na zająca szaraka, który stał przy murku od strony kościoła. Na mój widok zerwał się do ucieczki, Kira stał tuż za nim ale go nie wyczuł i mógł podejść zdecydowanie bliżej.






W miejscowej bibliotece "burzymy" sielski spokój pani bibliotekarki, prosząc o pieczątki do książeczek PTTK jako potwierdzenie pobytu w Brzezinach.
Ruszamy dalej w trasę, jazda drogą asfaltową obrzeżem lasu. Teren powoli sie podnosi, powoli przed nami wyłania się widok góry na którą przyjdzie nam wjechać.
Zmienia się też teren: najpierw jedziemy drogą gruntową, następnie polną.



Po kilkuset metrach podjazdu jadąc już gruntówką przecięliśmy drogę wzdłuż prywatnej posesji wyjeżdżając nagle na asfalt. Tutaj konkretny ale króki podjazd i mijamy ostatnie zabudowania cały czas jadąc zielonym szlakiem. Przed nami już tylko las, podjazdy i jak sie okaże później ciężki teren.



Drogi w lesie gruntowe, często zarośnięte po kolana roślinnością, błotniste i grząskie.



Część trasy musieliśmy prowadzić rowery, podjazd nie był możliwy.





Gdy osiągnęliśmy szczyt wzgórza okazało się że to nie jest Bardo, a skrzyżowanie trzech szlaków pieszych. Na lewo strzałka na Bardo- przed nami więc kolejny podjazd na właściwą górę.

Bardo to góra całkowicie porośnięta lasem mieszanym. Na żadne widoczki liczyć nie mogliśmy, chociaż raz trafił się całkiem konkretny prześwit w poszyciu lasu.



Podjeżdżamy dalej wąską ścieżką wydeptaną przez pieszych turystów, często napotykając na gałęzie i poszycie starające się zająć ten wąski skrawek niewykorzystanego gruntu.
Zauważamy koniec podjazdu, a na wzniesieniu porośniętym lasem bukowym słupek oznaczający szczyt góry Bardo i przebieg trzech szlaków pieszych. Zdobyliśmy więc górę Bardo.



Było to o tyle problematyczne, że jest to góra dzika i zarośnięta. Wysokość bezwzględna jest podobna do tej, jaką ma Liwocz, jednak dostępność o wiele mniejsza. Na Liwocz mamy ciężkie ale szerokie i prowadzące jasno na sam szczyt drogi. Tutaj zabagnione i zarośnięte leśne drogi i ścieżki. Szczyt Liwocza jest płaski i wybrukowany z kaplicą, szczyt Bardo niepozorny, nieznacznie górujący nad sąsiednimi wzniesieniami.





Teraz teren opada, zjeżdżamy chwilkę, by po kilkuset metrach wjechać na niewielkie wzgórze w paśmie Klonowej Góry. Dalej już zjeżdżamy terenem w dół. Koleiny czasem były naprawde głębokie, wyjeżdżone przez maszyny ALP. Zdażyły się wywrotki, ja sam poleciałbym na koleinie gdy ścięło mi przednią oponę, Kira z tyłu też miał ciekawie.
Na trasie natrafiliśmy na leśne jeziorko, piękny mi szlak zielony. Przed jeziorkiem jeszcze obaj polecieliśmy na obie strony drogi, bo pod trawą ukryte były coraz głębsze koleiny wypełnione wodą :D Nijak się to dało przejechać, widząc głębokość kolein któe mijaliśmy nikomu nie uśmiechało się moczyć w takim jeziorku. Ominąć też ciężko, mocno zarośnięte poszycie. Obraliśmy inną trasę, skręcając w lewo i objeżdżając feralny odcinek.
Przecieliśmy leśną drogę (jak się potem na mapie okazało wyprowadziłaby nas do Stępiny) i napotkaliśmy jadąc dalej zielonym szlakiem na kolejną górkę.
Kira przy okazji zaliczył stójkę w błocie, teren uniemozliwił jazdę.



Pod tą błotnistą górkę sporo prowadziliśmy rowery, ja jeszcze mylnie skręciłem z zielonego szlaku, zaliczając po drodze kilka płytszych błotek. Ostatecznie wyjechaliśmy z lasu na szosę wiodącą do Stępiny.



Tutaj pojechaliśmy na wschód, przed nami przełęcz Bardo i znak o tym informujący. Na prawo gruntowy długi podjazd do Stępiny, nikomu sie jednak nie chciało nim podjeżdżać a czasu było mało. W terenie czas leciał bardzo szybko, wyjechaliśmy z tych lasów po 19. Powrót do punktu z którego wyjechaliśmy i podjazd asfaltem na górkę z której jak się potem okazało, dojechaliśmy do..Gogołowa :D

Stąd, gdy tylko zobaczyłem drewniany kościółek, wiedziałem jak wyjechać..a kościółek architektonicznie bardzo ładny, kryty gontem. Niestety zamknięty i niedostępny dla turystów choć zlokalizowany jest jako obiekt na trasie szlaku architektury drewnianej.



W Gogołowie odwiedzamy jeszcze sklep, aby uzupełnić płyny i kalorie po czym na maksymalnych obrotach ciśniemy aby szybciej do Pilzna. Na 3:9 cisnąłem już na prostej Brzostek-Pilzno, chwilami redukując na podjazdach lub gdy organizm sie o to prosił.
Tuż przed zachodem słońca mijamy wiadukt na e-40 w Pilźnie, wjeżdżając do Chotowej już widzimy jedynie poblask słońca na zachodzie, palą się uliczne latarnie, a my bez lampek. Nadal dobrym tempem jedziemy trasą Straszęcin-3maja i zjeżdżamy na chodnik z racji braku oświetlenia. Jest już ciemno, po 22. Ja urządzam sobie jeszcze rajd ścieżką rowerową do synagogi i postój pod zegarem. Tu kończy sie nasza trasa i rozjeżdżamy się na osiedla.

8.7 km terenu do podnóża Bardo
6.4 km od lasu przy Bardo do szosy za Bardo
Mapka zaznaczona ręcznie z pamięci, nue uwzględnia wszystkich skrętów, zakrętów w terenie stąd krótsza jej długość niż wskazywał licznik Kiry.


Link do galerii zdjęć: https://picasaweb.google.com/104126750072256019893/Bardo534MNPM#



Dane wyjazdu:
65.90 km 0.80 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Niedźwiada-Tuszyma i ciekawostki na trasie

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 0

Powró z Rzeszowa o 13, po 14 już wyjeżdżam w trasę do Niedźwiady i przez Ropczyce-Dąbie do Dębicy. Pętelka o długości 66 km ( w tym 0.8 km skręciłem chwilowo na leśny odcinek za Ocieką).
Na drodze 985 prowadzącej z Ropczyc do Dąbia minęło mnie kilkadziesiąt wywrotek, to pustych to z kruszywem, niejednokrotnie dając po twarzy, aż piasek w zębach się czuło. Strach pomyśleć co by było, gdybym dostał takim pyłem po oczach. Nikomu nie życzyłbym takiej jazdy, żałuje że wybrałem na dzisiaj taką trasę bo przyjemność z jazdy była nikła.




Dane wyjazdu:
33.50 km 5.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: m
Kalorie: kcal

Wieczorna pętla z Kawęczyńskiej

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 0

Pod wieczór jedynie delikatnie pokropiło, postanowiłem więc przejechać się jeszcze raz tego samego dnia, z plecakiem i aparatem w nadzieji na ujęcia, których wczoraj nie udało mi się uchwycić cyfrówką.
Jazda w stroju BPT bez kasku, wziąłem lampkę której użyłem dopiero w Latoszynie.
Podjazd do Stasiówki w terenie z lekka zabłoconym. Krótki pobyt na Berdechu (+ 1 km).
W Głobikowej zauważam, że po mgle ani śladu, skręcam na zjazd do Grudnej. Tam po przejechaniu około 1.1 km również nie było tego, czego oczekiwałem. Zaczęła się natomiast psuć pogoda.
Na zjeździe z Południka przy dużej prędkości zacząłem łapać pojedyńcze krople deszczu. W dolinie Ostrej było podobnie. Wszędzie wokół z górek napływały nimbostratusy :D
Gdy zaczęło lać w Latoszynie, byłem o ponad 100 m od przystanku. Kilka minut przeczekałem, opad zminimalizował się do delikatnego roszenia, ruszam więc dalej. Teraz bardziej moczyła mnie mokra nawierzchnia, z której opony ściągały wodę sprawnie przerzucając ją na moje "tyły".
Dobrym tempem przez centrum miasta docieram na osiedle, po drodze mijam w różnych miejscach rowerzystów, generalnie bez oświetlenia.

Długość trasy: 33.5 km
Przewyższenie: 340 m
2.2 km zjazdu do Grudnej
1 km Berdech

Kategoria TRENING