Info

avatar Jestem MateM z miasta Dębica/ Darmstadt (Hesja). Od 2008 roku na rowerze przejechałem: 100581.78 w tym 14311.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.05 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Mapa przejechanych dróg- aktualizacja 2022








button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 120 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 143 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 206.7 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 124.6 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 173 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 154 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 135 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 141 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 99 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 164 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 201 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 166 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 148 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 104 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MateM.bikestats.pl

Archiwum bloga

skype downloadLicznik wizyt na stronę
Flag Counter
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1326.30 km (w terenie 302.05 km; 22.77%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:7270 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:53.05 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.90 km 34.25 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: 60 m
Kalorie: kcal

Torfy-lasy chotowskie-Wałki

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

plus 1.5 km terenu koło ostoi


Dane wyjazdu:
32.00 km 4.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: 40 m
Kalorie: kcal

Czarna-Golemki

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 0

Późnopopołudniowe kręcenie po Płaskowyżu Tarnowskim. Przejazd przez "Torfy", nieco wilgotno, z błotkiem, po ostatnich opadach.

?

Dane wyjazdu:
52.10 km 17.10 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:640 m
Kalorie: kcal

Wąwóz-Kamieniec-Głobikówka-Kałużówka

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Trening po Pogórzu z Damianem.



Dane wyjazdu:
45.60 km 20.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:100 m
Kalorie: kcal

Torfy-Żdżary-Czarna

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0

Wieczorne kręcenie po lasach chotowskich.
O zmroku wracam przez "Torfy", nie włączam jednak oświetlenia. Przyjemnie jedzie się po ciemku w lesie, jest bezpiecznie bez względu na porę dnia czy doby. Dużo bezpieczniej, niż jeżdżąc na ulicach.



Dane wyjazdu:
32.00 km 5.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:340 m
Kalorie: kcal

Głobikowa z Leśnej

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 0

Wieczorne kręcenie po Pogórzu. Wyjazd po 19.30, powrót już po zachodzie słońca.

Jakieś dzieciaki na starych motorkach podjeżdżały przede mną pod Górę Bratnią. Trochę mnie to poirytowało. Człowiek jeździ do lasu po to, aby pooddychać świeżym powietrzem, a nie aby wdychać spaliny i słuchać tego jazgotu.

Na Berdechu przez drogę przelatuje zając szarak, po chwili z plantacji modrzewia zauważam odlatującego myszołowa. Chyba przestraszyłem mu kolację.

Dane wyjazdu:
115.00 km 3.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:330 m
Kalorie: kcal

Beskid Niski dzień 2 od Zyndranowej do Dębicy

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 03.08.2012 | Komentarze 0

Dzień drugi: Zyndranowa-Tylawa-Dukla-Nowy Żmigród-Osiek Jasielski-Jasło-Brzyska-Chotowa-Dębica (115 km)



Wstałem już po ósmej, w chatce cisza. Przed wyjazdem prognozy informowały o dzisiejszych opadach, nie bylem więc zaskoczony gdy rankiem po przebudzeniu zauważyłem nad Zyndranową zachmurzone niebo. Po umyciu się i śniadaniu zabieram rower nad potok, udaje mi się go z grubsza oczyścić.

Spakowany, żegnam się i o 10.15 ruszam w trasę powrotną do Dębicy. Po drodze zatrzymuje się koło miejscowej cerkwii i skansenu łemkowskiego, który przy okazji tegorocznej planowanej wyprawy po Słowacji na pewno jeszcze odwiedzę.


Fot. Salamander po leśnych bajorkach


Fot. Cerkiew w Zyndranowej


Fot. Skansen łemkowski w Zyndranowej


Fot. Chyże łemkowskie w skansenie

Koło skansenu zaczęło kropić, jak się po dłuższej chwili okazało była to tylko przelotna mżawka. Przez dalszą trasę aż do Dębicy już więcej nie padało.

W Tylawie w miejscowych Delikatesach robię małe zakupy i ruszam dalej. Trasa biegnie ruchliwą drogą krajową nr. 9. Na trasie kilka przystanków, w samej Dukli postanawiam zobaczyć klasztor i kościół Bernardynów. Na miejscu okazuje się, że budynek kościoła jest w trakcie renowacji. Z miejsca tego rozciągają się widoki na okoliczne góry, wśród których wyróżnia się górująca nad okolicą Cergowa (716 m n.p.m.).

]
Fot. W drodze do Dukli


Fot. OO. Bernardynów w Dukli


Fot. Cergowa (716 m n.p.m.)

Trasa z Dukli do Nowego Żmigrodu to droga wojewódzka przypominająca krajową "czwórkę" z okolic Dębicy, z licznymi podjazdami i zjazdami.

Do Nowego Żmigrodu docieram po 12.45. Kilkunastominutowy pobyt na rynku, zwraca uwagę nieodległy kościół parafialny.



Do Jasła postanawiam dotrzeć nową trasa przez Osiek Jasielski. W miejscowości tej skręciłem nie tam gdzie trzeba (mapa beskidu już nie pokazuje tej wsi) i docieram do Samoklęsk. Moje podejrzenia wzbudził już fakt, że zamiast oddalać się od Beskidu, zbliżałem się do niego. Uprzejmy miejscowy poinformował mnie, którędy powinienem pojechać.

Dalej trasa przebiegała już bez problemów. Przejazd przez Jasło i drogą wojewódzką do Kołaczyc. Tu przejeżdżam przez most na Wisłoce, jest już po 15. W Brzyskach robię jeszcze małe zakupy (woda i kalorie) po czym ruszam dalej drogami wcześniej wielokrotnie już przemierzanymi. Mijam Brzostek, Jaworze, w Pilźnie spotykam MrGordam który postanowił pokręcić do Jodłowej.

Do Dębicy cały i zdrowy docieram późnym popołudniem, jak się okazało zdążyłem idealnie bo niecałą godzinę później zaczęło padać. Wycieczka w Beskid Niski jak najbardziej udana :)

Pełna galeria: https://picasaweb.google.com/104126750072256019893/BeskidNiski2012#

Dane wyjazdu:
164.20 km 47.40 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:1430 m
Kalorie: kcal

Beskid Niski dzień 1 od Folusza po Barwinek

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 03.08.2012 | Komentarze 2



Dystans: Przewyższenie:
dzień 1: 164 km 1810 m
dzień 2: 115 km

Dwudniowa wycieczka z plecakiem po bezdrożach i odludnych obszarach Beskidu Niskiego.

Dzień pierwszy: Dębica-Jasło-Folusz-przejazd zboczem Magury Wątkowskiej i wjazd na szczyt Świerzowej (801 m n.p.m.)-Świątkowa Wielka-Kotań-Nieznajowa-Długie-Ożenna-Huta Polańska-Polany-Olchowiec-Tylawa-Zyndranowa



Wycieczka planowana już od jakiegoś czasu została zrealizowana pod koniec lipca. Wszystko co było potrzebne znalazło się w plecaku, który trzeba było wieźć na plecach przez cały dzień. Aparat, podstawowe narzędzia, ręcznik, żywność oraz odzież ważyły razem kilka kilogramów. Trasa przebiegała częściowo odcinkami w trudnym terenie, więc żaden bagażnik i sakwy nie wchodziły w grę.

Wyjazd z Dębicy o 4.50. Jest zimno ale prognozy na dzisiaj są obiecujące: piękna słoneczna pogoda, małe zachmurzenie i bez opadów.


Fot. wschód słońca w Dębicy

Przy głównej drodze przed Brzostkiem zauważam samicę sarny lub jelenia z dwoma młodymi, zatrzymuję się na chwilę. Czujne zwierzęta na mój widok uciekły z łąki w pobliskie pole kukurydzy. Ze zdjęcia nici.

W centrum Jasła w parku jestem o 7.18. Krótka przerwa, kalorie z banana rozchodzą się po organizmie i można jechać dalej.

Trasa do Folusza biegnie pagórkowatym Pogórzem Jasielskim. Z chwilą dotarcia do Folusza zaczyna się Beskid Niski i dużo większe przewyższenia. U granic Beskidu jestem po 8.30. Krótki postój, zdjęcie przy znaku i trzeba ruszać dalej. Poranek był chłodny ale bez mgieł, od kiedy wystartowałem słońce przygrzewało coraz mocniej.

Przede mną Magura Wątkowska- pasmo górskie ciągnące się od Wapiennego na zachodzie po Kąty na wschodzie. Śniadanie zjadam na leśnym placu koło potoku Kłopotnica w Foluszu.




Fot. Magura Wątkowska


Fot. Leśna stołówka


Fot. Potok Kłopotnica

Pstrykam kilka zdjęć i nie tracąc czasu ruszam dalej. Nad brodem przeglądam mapę, pojawia się trzyosobowa rodzina. Robią zdjęcia i wracają do Folusza.

Z chwilą przekroczenia szlabanu wjeżdżam na teren Obszaru Ochrony Ścisłej Magura Wątkowska. Przede mną leśna serpentyna zboczami Magury na jej szczytowe partie, jak się okaże najcięższy odcinek całej dzisiejszej trasy.

Podjazd czarnym szlakiem pieszym, który na dobrą sprawę był tylko wąskim skrawkiem zniszczonego asfaltu nie zajętym jeszcze przez okoliczną roślinność. Nie mała zasługa w tym turystów. Przy szlaku miejscami występują tereny bezdrzewne, łąki na których pełno różnych gatunków motyli.


Fot. Czarny szlak


Fot. Potok przy czarnym szlaku


Fot. Dostojka malinowiec- pospolity motyl beskidzkich łąk


Fot. Przestrojnik jurtina

Na pierwszym zakręcie trasy wąski pasek asfaltu się kończy ginąc w trawach, znak że teren jest rzadko przemierzany przez ludzi. Zresztą znak informuje jasno: czarny szlak skręca w prawo. Moja trasa wiedzie jednak w lewo, po starej drodze z którą wygrała natura. W miarę podjeżdżania trasą przez OOŚ jest coraz trudniej. Na drodze coraz częściej pojawiają się poprzewracane drzewa które trzeba było albo obchodzić lasem albo próbować przecisnąć się pod nimi. Na szczęście bąki nie były natarczywe. Jakby nie patrzeć ten dziki obszar to idealne tereny bytowania wielu gatunków roślin i zwierząt.

Po drodze zauważam parokrotnie ślady opony rowerowej i butów turystycznych. Nie tylko mi przyszło na myśl przedzierać się tędy ostatnimi dniami.

Na trasie od brodu w Foluszu po wiatę pod Świerzową spłoszyłem jakiegoś dużego ssaka, który niezauważony przez gęstwinę leśną uciekł w górę pasma Magury. Zauważyłem też strzyżyki- małe ptaki z charakterystycznie zadartymi do góry ogonkami.


Fot. W leśnej głuszy


Fot. Na Magurze Wątkowskiej


Fot. Poprzewracane drzewa to częste niespodzianki na trasie przez OOŚ Magura Wątkowska


Fot. Trasa przez OOŚ Magura Wątkowska

Po drodze trasa skrzyżowała się z trzema szlakami pieszymi: żółtym, zielonym i czerwonym. Nie spotkałem jednak ani jednego turysty. To co charakterystyczne dla tych gór to właśnie małe ilości pieszych na szlakach. Po połączeniu ze szlakiem czerwonym wcześniej trawiasta a teraz już szutrowa droga biegnie w dół. Pierwszy zjazd od kiedy wjechałem do Folusza. O dziwo gdzieś z boku wyjeżdża zza ściany krzewów samochód. Nie wiem czy był to pracownik którejś ze służb czy też mieszkaniec którejś z okolicznych miejscowości. Chyba jednak pracownik, bo po pierwsze na wszystkich trasach wiodących przez te okolice są szlabany z zakazem wjazdu jakichkolwiek pojazdów a po drugie co robiłby tubylec w sercu Magury Wątkowskiej? Trochę go zaskoczył kierunek z którego jechałem lub w ogóle moja obecność, bo przyglądał mi się przez chwilę.

Zjazd kończył się na krzyżówce trasy leśnej z Folusza przez Hutę Pielgrzymską do Świątkowej Wielkiej i trasy leśnej z Folusza przez OOŚ którą jechałem wiodącą dalej szlakiem czerwonym na górę Świerzową, na którą postanowiłem wjechać. Wydawała się całkiem blisko, niespełna półtora km podjazdu. Poza jednym dość stromym odcinkiem którym musiałem podchodzić podjazd poszedł całkiem sprawnie. Szczyt Świerzowej leży na wysokości 801 m n.p.m., informuje o tym ustawiona tabliczka. Na górę docieram o 11.49. Z racji dużego zalesienia widoki ze szczytu żadne, po chwili zjeżdżam więc drogą którą wjechałem na Świerzową i kontynuuję wycieczkę po wcześniej wyznaczonej trasie.


Fot. Czerwonym szlakiem na Świerzową (801 m n.p.m.)


Fot. Świerzowa (801 m n.p.m.) zdobyta


Fot. Zjazd z Magury Wątkowskiej

Zjazd do Świątkowej Wielkiej szybkim tempem po szutrówce, jest już południe i słońce przypieka coraz mocniej. Skręcam w prawo do nieistniejącej już wsi Świerzowa Ruska. O tym że kiedyś istniała tu wieś informuje osadzona na drzewie kamienna tabliczka, a także mijane po drodze przydrożne krzyże i kapliczki. Tereny te położone są na terenie Magurskiego PN.




Fot. Świerzowa Ruska- opustoszałe tereny wzdłuż drogi





Zawracam. W Świątkowej Wielkiej po drodze odwiedzam jeszcze drewnianą cerkiew. Zapasy wody mocno się uszczupliły, na dobrą sprawę zostało mi nieco mniej niż 0.5 l wody czas więc rozejrzeć się za sklepem. W najbliższej okolicy jest jeden ale zamknięty, otworzą dopiero o 18. Jak poinformował mnie zapytany po drodze miejscowy chłopak, najbliższe otwarte sklepy znajdę w Kotaniu i Krempnej. To całkiem niedaleko więc ruszam w drogę. W tym gorącu zamiast do Kotania pojechałem w kierunku Rozstajnego. Po zerknięciu na mapę zrozumiałem że źle jadę.

W Kotaniu przy głównej drodze zauważam sklep. Sprzedawczyni wspaniałomyślnie umieściła wcześniej dużą piwniczankę w lodówce, którą rozlałem do bidonów. Wziąłem jeszcze drugą, mam teraz w zapasie prawie 3 l wody, który powinien wystarczyć do Zyndranowej. W Kotaniu odwiedzam cerkiew i otaczające ją lapidarium składające się z przeszło dwudziestu nagrobków. Tutaj następuje też dłuższa przerwa połączona z uzupełnieniem energii i wody w organizmie.

Po odpoczynku wracam na trasę w kierunku Świątkowej Małej, przekraczając most na Wisłoce. W górze zauważam bociana czarnego który po dłuższej chwili znika pośród zadrzewień nad rzeką. Cerkiew w Świątkowej Małej jest równie piękna jak te wcześniej odwiedzone, jest także zamknięta na cztery spusty. Każdą z cerkwi mogłem pooglądać jedynie z zewnątrz. Wszystkie zbudowane z drewna posiadały trzy kopuły symbolizujące Trójcę Świętą.


Fot. Cerkiew w Świątkowej Wielkiej


Fot. Cerkiew w Kotaniu


Fot. Cerkiew w Świątkowej Małej


Fot. Cerkiew w Świątkowej Małej

Opuszczam ostatnie zabudowania i udaję się w kierunku południowym w region Beskidu słynący z obszarów bezludnych, z wsi wysiedlonych w ramach akcji "Wisła".

Do wysiedlonej wsi Rozstajne trasa wiedzie asfaltem, skręcając w prawo na Nieznajową wjeżdżamy na beskidzkie szutry i gruntówki gdzie asfaltoza nam raczej nie grozi.

W tym rejonie jak informuje znak pojawiają się wilki. Niestety żadnego nie udało się zauważyć.





W Nieznajowej, kolejnej wysiedlonej wsi, spotykam pojedynczych turystów, ktoś nawet pojawił się tutaj samochodem. W pobliżu nad Wisłoką Chatka oferująca miejsca noclegowe nieodpłatnie, w zamian za prace na rzecz budynku.

Wjeżdżam na szlak żółty wijący się wzdłuż niepozornej tutaj Wisłoki w kierunku południowym do Radocyny, wszak jej źródła znajdują się zaledwie kilka kilometrów stąd.

Zanim docieram do punktu węzłowego szlaków w dawnej wsi Długie pięciokrotnie przemierzam Wisłokę, początkowo na boso (w tak ciepły dzień zimna woda rzeki to niesamowity relaks dla stóp) a potem już ją przejeżdżając. W czystych wodach Wisłoki można zauważyć ławice małych kropkowanych pstrągów.


Fot. Droga do Nieznajowej


Fot. Żółtym szlakiem z Nieznajowej wzdłuż Wisłoki


Fot. Granica parku w okolicach wsi Czarne


Fot. Jeden z kilku brodów na trasie Nieznajowa-Długie

Na terenach dawnej wsi Długie odwiedzam cmentarz wysiedlonej wsi łemkowskiej, w pobliżu przy drodze nieczynna retorta do wypalania węgla drzewnego. Dalej droga gruntowa przez opustoszałą dolinę i widoki na Pasmo Graniczne po prawej. Na jednej z rozległych łąk zauważam wypasające się stado owiec. Chwilami mijam przydrożne krzyże i kapliczki to znowu słupy linii elektrycznej. Poza tym żadnych zabudowań ani ludzi.


Fot. Cmentarz łemkowskiej wsi Długie, wysiedlonej w 1947 r.


Fot. Retorta do wypalania węgla drzewnego


Fot. Długie



Dopiero w Wyszowatce napotykam pierwsze od czasu kiedy opuściłem Świątkową Małą budynki mieszkalne, nie licząc Chatki w Nieznajowej. Centrum wsi to zabudowania dawnego PGR będące teraz własnością prywatną o czym informuje tabliczka, budynki mieszkalne przy PGR będące małymi bloczkami z ogródkami oraz nieliczne domy i sklep. Dziwnie wyglądają te małe bloki mieszkalne w miejscu, gdzie przysłowiowy "diabeł mówi dobranoc".

Docieram do wsi o ciekawie brzmiącej nazwie Grab, kończy się teren a zaczyna równiutki asfalt czyli droga wojewódzka 992 z Jasła do Ożennej.

W Grabiu zwracają uwagę opustoszałe stare domy drewniane. Przy jednym z nich na słupie znajduje się gniazdo bocianów białych. Pstrykam zdjęcie czteroosobowej grupce i jadę w kierunku Ożennej.




Fot. Opuszczony dom, Grab



Na krzyżówce kontynuuje jazdę na wschód w kierunku Przełęczy Kuchtowskiej. Na mapie lokalizuje położenie jednego z cmentarzy wojskowych, który mam zamiar odwiedzić. Po drodze mijam obskurne zabudowania wsi. Jak zauważam ludzie tutaj trudnią się głównie wypasem owiec i zbiorem siana z okolicznych rozległych łąk.

Z cmentarza wracam na krzyżówkę, przy lokalnym sklepiku siedzi grupka najprawdopodobniej stałych bywalców. W miejscowości tej kręcono sceny do filmu „Wino truskawkowe” opisujące perypetie mieszkańców okolicznych terenów.

Przede mną kilkusetmetrowy podjazd o nawierzchni którą można by określić jako zniszczony asfalt. Za mną widoki na pasmo graniczne, w górze wysoko krążą dwa ptaki drapieżne ale nie sposób rozpoznać czy to orły czy myszołowy.




Fot. Cmentarz z I wojny światowej nr. 3 w Ożennej


Fot. Pasmo Graniczne

Mijam już któryś raz z rzędu dzisiejszego dnia granicę parku narodowego, trasa wiedzie przez buczynę karpacką. Po drodze napotykam grupkę rowerowych turystek, wymiana pozdrowień i jedziemy dalej. Zatrzymuje się na chwilę na wzgórzu skąd roztaczają się widoki na dolinę, którą mam dotrzeć do Huty Polańskiej. W oddali pod ścianą lasu grupka czarnych ptaków wydających charakterystyczne „kra-kra”. To odludzie to także kraina idealna dla kruków.

Jest już późno po południu, odliczam czas do zachodu słońca i dochodzę do wniosku, że trzeba zwiększyć tempo przejazdu aby zdążyć przed zachodem do chatki. Nie chciałem szukać drogi w nieznanym sobie terenie po zmroku.

Szybki zjazd w dolinę drogą z wolna zarastającą okolicznymi trawami. Docieram do stacji badawczej MPN, jest zamknięta. Robię kilka zdjęć tej malowniczej dolinie i ruszam dalej. Kawałek dalej za ścianą drzew napotykam znak ostrzegający o obecności niedźwiedzi w okolicy. Coś jest nie tak, zawracam. Orientuje się na mapie i zauważam że przejechałem skręt na Hutę. Tak naprawdę żadnego skrętu nie było bo zdążył on już pozarastać.






Fot. w dolinie Ciechani


Fot. Dolina Ciechani


Fot. Ostoja niedźwiedzia w Ciechani

Po drugiej stronie strumyka nieco wyżej zauważam ścieżkę. Zaczyna się chaszczowanie przez łąkę z rowerem u boku zakończone pomyślnym przedarciem się na drugą stronę. W głąb położonego między zboczami gór lasu prowadzi wygnieciona w trawach wąska ścieżyna. Początkowo jedzie się nieźle, z chwilą wjazdu między drzewa robi się coraz trudniej: poprzewracane konary i pnie, bajorka i błoto, chaszcze. Nie zważając na pokrzywy i błoto staram się czym prędzej przedostać do Huty. Przejście piesze jest na tym odcinku utrudnione, tym większym problemem był dla mnie przejazd rowerem.

Pierwsze słupy nieistniejącej sieci trakcyjnej w lesie poprawiają mi humor, dotarłem do Huty. W pobliżu znajduje się OOŚ Zimna Woda, jeden z trzech na obszarze parku. Zauważam też znak zakazujący wjazdu na trasę którą właśnie przejechałem z powodu występowania w tych lasach niedźwiedzi. Fajnie, przejechałem ostoję miśków nawet o tym nie wiedząc. Dopiero w chatce dowiedziałem się, że dolina Ciechani jest całkowicie zamknięta dla turystów, więc miałem szczęście że udało mi się przejechać.

W samej Hucie położonej w górskiej dolinie znajduje się prywatne schronisko Hajstra i kościół Św. Jana z Dukli i Huberta. Nie ma tu żadnych innych zabudowań. Czas nagli, szybkim tempem przejeżdżam więc do Polan.


Fot. Jedyne zdjęcie z leśnej trasy do Huty Polańskiej


Fot. Kościół w Hucie Polańskiej

Drogą gruntową wzdłuż Wisznii docieram do Olchowca, jednak nie mam czasu na zwiedzanie. W oddali zauważam cerkiew i kamienny most.

Od Olchowca poruszałem się żółtym szlakiem, tędy biegła także oznakowana trasa rowerowa, trudny technicznie odcinek do Tylawy. Trasa ta obfitowała w leśne bajorka, trochę odcinków trawiastych i przejazdy przez brody. Po drodze minąłem nieistniejące wsie Wilsznia i Smereczne.

Pomimo dobrego tempa czas dłużył mi się i zacząłem się zastanawiać, czy czasem nie zabłądziłem. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i przed 20 wyjechałem ze szlaku na drogę krajową nr. 9 prowadzącą do Barwinka. Po drugiej stronie zauważam znak Zyndranowa. Stąd do chatki jest jeszcze 6.5 km.

Sama wieś położona jest w dolinie między górami, niedaleko granicy ze Słowacją. Po drodze mijam cerkiew, skansen łemkowski oraz zabudowania gospodarcze. Na łąkach wypasają się krowy. Już o zmroku docieram do chatki, poznaję bazową Magdę i piątkę turystów którzy również będą tutaj nocować.

Chatka drewniana, co ważne ma elektryczność. W środku przestronnie, ma swój klimat.


Fot. Zachód słońca w Zyndranowej


Fot. Chatka studencka w Zyndranowej

Po pozostawieniu roweru w osobnym pomieszczeniu i rozpakowaniu plecaka udaję się nad potok, gdzie można będzie się umyć. Woda jest bardzo zimna, ale czysta.

Po kąpieli ognisko z kiełbaską do późnych godzin nocnych w kilkuosobowym gronie.

Nocleg z dwiema poznanymi turystkami z Leżajska i zza Warszawy w jednej z wolnych sal chatki.

Dane wyjazdu:
37.10 km 16.70 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:480 m
Kalorie: kcal

Zamczysko-lasy koło Głobikowej-Kałużówka i Kopaliny

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 0

Popołudniowy niedzielny trening z Damianem po Pogórzu.

Trasa terenowa przed Zamczyskiem mocno zabłocona, dość wolno udaje się ją pokonać.

Na Zamczysku spotykamy o zgrozo dwóch motocyklistów jeżdżących swoimi gratami po okolicznych lasach. Na wzgórzu tym zlokalizowano w zamierzchłych czasach strażnicę.

Eksploracja nowych tras w okolicy niebieskiego szlaku na Kamieńcu.

Przejazd terenowy przez Kałużówkę, było całkiem sucho, jakby nie padało tutaj przed paroma dniami.

Po drodze spotykamy całkiem sporą liczbę turystów rowerowych, z jednym z Kopalin wróciliśmy do Dębicy.



Dane wyjazdu:
32.00 km 5.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie:340 m
Kalorie: kcal

Głobikowa z Leśnej

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Wieczorne kręcenie szybkim tempem po Pogórzu.
Wyjazd o 19.15, powrót na osiedle o 20.26. Pobiłem tym samym ubiegłoroczny rekord szybkości przejazdu dla tej trasy treningowej.

Czas jazdy: 1h 11 min.

W Stasiówce przy szlabanie mijam grupkę kobiet z kijkami nordic walking.

Dane wyjazdu:
61.40 km 32.75 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Przewyższenie: 60 m
Kalorie: kcal

Torfy-lasy chotowskie-Wałki

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Przedpołudniowa jazda w lasy chotowskie.
Na długiej prostej przez las do Wałek urząd gminy Skrzyszów wyznaczył niedawno niebieski szlak rowerowy. Na całej tej trasie szlabany były otwarte, zaciekawiło mnie czy to za sprawą nowego szlaku, czy też chodzi o wywóz sosen, które pocięte leżą w kilku miejscach obok drogi.
Gdzieś w 1/3 tej trasy od strony Czarnej przejeżdżając duktem leśnym spłoszyłem przebywające w pobliżu, nisko na drzewie, spore ptaszysko- myszołowa.