Info

avatar Jestem MateM z miasta Dębica/ Darmstadt (Hesja). Od 2008 roku na rowerze przejechałem: 103268.63 w tym 14584.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.05 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Mapa przejechanych dróg- aktualizacja 2022








button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 120 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 143 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 206.7 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 124.6 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 173 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 154 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 135 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 141 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 99 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 164 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 201 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 166 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 148 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 104 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MateM.bikestats.pl

Archiwum bloga

skype downloadLicznik wizyt na stronę
Flag Counter
Dane wyjazdu:
40.10 km 15.30 km teren
01:53 h 21.29 km/h:
Maks. pr.:33.75 km/h
Temperatura:8.4
HR max:151 ( 80%)
HR avg:124 ( 65%)
Przewyższenie:146 m
Kalorie: 1010 kcal

Ponownie po lasach chotowskich

Poniedziałek, 4 stycznia 2021 · dodano: 04.01.2021 | Komentarze 2

Rowerowa aktywność z gatunku tych po darmowe endorfiny i witaminę D.

0 zł- dokładnie tyle wydałem na suplementy diety w roku ubiegłym. W poprzednich latach zresztą też. Ostatni tego typu specyfik zakupiłem dawno temu, zwał się Glucosamine i miał wspomagać odnowę chrząstki stawowej. Kilkadziesiąt złotych kosztowała za to każda z kilku książek napisanych przez uznanych biologów i biochemików, ale niepowiązanych i niefinansowanych przez przemysł farmaceutyczny, dzięki którym m. in. przekonałem się, że aktualnie dostępne na rynku suplementy mają tak niską przyswajalność (co nie znaczy, że nie można ich przedawkować), że nie warto na nie wydawać ani złotówki, a niektóre mogą nawet szkodzić (bo przyswajanie substancji odżywczych to dość złożony proces, którego nie da się sprowadzić do prostego łykania tabletek).

Pomimo braku wiarygodnych badań jednoznacznie potwierdzających, że suplementy diety są wartościowym zamiennikiem witamin i minerałów pozyskiwanych z pożywienia, rynek tych preparatów ma się dobrze, i jak donoszą analitycy, w 2020 roku w samej tylko Polsce odnotował on wzrost o 2.6 %. Czy ludzie to aż tak wielcy idioci, że lekką ręką wydali rok temu 6 mld złotych, bo wypudrowane buźki celebrytów z ekranu sugerują, że warto?

Jakiś czas temu podczas wizyty u kardiologa (dobrego fachowca z Krakowa swoją drogą) sprawdzałem stan swojego serca. Wszystko było w porządku, żadnych przerostów ani zaburzeń pracy, tylko z uwagi na sportowy styl życia lekarz zalecił uzupełnianie niedoboru magnezu przepisanym na recepcie suplementem. Bardzo miło nam się gadało o sporcie, bo ja kolarz, on tenisista, więc nie chciałem psuć atmosfery, ale czerwona lampka się zapaliła. No bo jak to tak suplementować magnez tabletkami? Przecież zgodnie z tym, co pewnie obaj wiemy, znacznie lepiej przyswoi się on z wody mineralnej czy jedzenia. Niepocieszony wyrzuciłem receptę do kosza, a magnez uzupełniałem z wody mineralnej i kaszy gryczanej. W później przeprowadzonych badaniach krwi nie wykazano żadnych deficytów budzących zastrzeżenia, może jedynie lekki niedobór witamin z grupy B, typowy dla osób ograniczających spożycie mięsa, ale to wszystko. To, że lekarze dostają pieniądze od producentów leków i suplementów za wypisywane recepty z ich produktami wiadomo nie od dziś, w jakim to jednak świetle stawia całą branżę medyczną? Znacznie korzystniejsze dla mnie jako pacjenta jest przecież uzupełnianie substancji odżywczych z wartościowego pokarmu, nie z powstałej w laboratorium mniej lub bardziej nieprzyswajalnej chemii, i to właśnie chciałbym usłyszeć od lekarza, któremu prywatnie zapłaciłem za wizytę!

Drążąc dalej temat, znalazłem ciekawe wypowiedzi ludzi z branży dotyczące problemu wynagradzania lekarzy przez firmy farmaceutyczne za wciskanie pacjentom leków i suplementów, nawet wtedy, gdy nie jest to konieczne. Argumenty jakoby „byle piłkarzyna bez wykształcenia budował dom i jeździł na drogie wycieczki z kopania w piłkę, a co z lekarzami, którzy lata poświęcili na edukację” przemilczam. Porównywanie przemysłu rozrywkowego do służby zdrowia jest tak samo zasadne, jak suplementów do wartościowej żywności. Co zresztą mieliby powiedzieć na to naukowcy akademiccy, którzy muszą żebrać o granty, aby móc cokolwiek zbadać? Im nikt nie podtyka kopert z zawartością, choć wykonują równie ważną co lekarze pracę.
Sami producenci też się już zabezpieczyli jakże prostą klauzulą: „Suplement diety nie może być stosowany jako substytut zróżnicowanej diety”, co równie dobrze można przetłumaczyć jako: „Spożywając tylko nasze witaminowe i minerałowe suplementy poniesiesz uszczerbek na zdrowiu lub śmierć wskutek awitaminozy (lub hiperwitaminozy, jeśli z powodu niskiej przyswajalności nałykasz się ich za dużo), nie możesz więc mieć do nas z tego tytułu pretensji (jeśli przeżyjesz, lub twoja rodzina, jeśli jednak nie)”.

Zabawne, że powstały już całe serwisy wspierane przez rzesze opłacanych specjalistów, którzy rekomendują skuteczne w ich ocenie suplementy. I całe szczęście, że mamy jeszcze polityczne rządy stojące na straży przestrzegania określonych praw, inaczej farmaceutyczne korposzczurnie w pogoni za zyskami zalałyby ogłupionych przez rosnącą w Internecie falę fake newsów, deepfejków, baniek informacyjnych i virali, odbiorców w sposób niekontrolowany swoimi produktami. Rok temu KRRiT wypracowała wspólnie z PASMI sposób prezentowania suplementów diety w mediach. Wśród ważnych regulacji znalazły się m.in. zakaz możliwości sugerowania odbiorcy medycznych właściwości suplementu oraz informowanie, że suplementy MOGĄ (bardzo wygodne współcześnie słowo, które oznacza bliżej nieokreślone prawdopodobieństwo) mieć korzystne, wspomagające funkcje organizmu działanie (choćby oznaczało to tylko 1 % przyswajalności, niewartej wydania kolejnych 20 złotych na suplement). Czyli mniej wciskania kitu, niż do tej pory, ale do normalności (czyli stwierdzenia, że suplementy to w zasadzie ściema, na której robi się grubą kasę) jeszcze daleko.

Dlatego osobiście nie kupuję żadnych suplementów, a witamina D, którą dzisiaj moja skóra podczas rowerowej wycieczki wyprodukowała w kontakcie z promieniami słonecznymi, to  maksymalnie nawet od 80 do 100% dziennego zapotrzebowania w letniej porze roku i żaden suplement nie jest w stanie w równie wartościowy sposób uzupełnić mojego zapotrzebowania na tę, czy jakąkolwiek inną witaminę lub minerał (na razie). Marzenia o tabletkach zastępujących całe posiłki też można jeszcze włożyć między bajki, przyswajanie wartości odżywczych z pokarmu to bardzo złożony proces, którego jak pisałem wcześniej nie sposób jeszcze sprowadzić do łykania tabletek. Aflofarmy, Olimpy- wciskajcie swój kit gdzie indziej, ja tego nie łykam. 





Komentarze
MateM
| 20:13 czwartek, 21 stycznia 2021 | linkuj Witam Gościu po raz kolejny :)

Z wiekiem, jak słusznie napisałeś, organizm (nie tylko u sportowców) nie nadąża z naprawą degenerujących się komórek i tkanek- tego na razie nie przeskoczymy- ale brak częstego ruchu jest jeszcze gorszy, bo o ile wytarte chrząstki stawowe co najwyżej upośledzą naszą motorykę (choć równie dobrze możemy je już regenerować w klinikach), to wywołane niedołężnością choroby układu krwionośnego czy oddechowego często bywają śmiertelne, pomimo profesjonalnego leczenia oraz skracają oczekiwaną długość życia.

Nie da się zaprzeczyć, że ciało człowieka jest zbudowane do regularnego i długotrwałego ruchu (jaki współcześnie można przypisać sportowcom). Zwykle truchtaliśmy po kilkanaście, czy kilkadziesiąt kilometrów dziennie w poszukiwaniu pokarmu, przez większość czasu głodując, bo żywność nie była tak łatwo dostępna, jak dzisiaj. Współcześnie, zgoła odmiennie, daliśmy się przykuć do biurek i krzeseł w niedoświetlonych pomieszczeniach, dojeżdżając do pracy pojazdami silnikowymi, co nie wymaga od ludzi już niemal żadnej fizycznej aktywności. Zaprzeczyliśmy swojej naturze, płacąc za to wysoką cenę w postaci m.in. plagi chorób cywilizacyjnych.
Gość | 12:37 poniedziałek, 18 stycznia 2021 | linkuj Dokładnie jest tak jak mówisz,wszystkie niezbędne minerały najlepiej czerpać z żywności,faktem jest że z wiekiem będąc sportowcem organizm nie nadąża z produkcją kolagenu-trzeba jeść selcesony z żelatyną czy gotować chrząstki a żeby zapewnić odpowiednią ilośc w organizmie,warto być własnie swiadomym co organizm potrzebuje z żywności przy ciężkich treningach i dużych jego przeciążeniach.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rdzie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]