Info

avatar Jestem MateM z miasta Dębica/ Darmstadt (Hesja). Od 2008 roku na rowerze przejechałem: 103268.63 w tym 14584.10 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.05 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Mapa przejechanych dróg- aktualizacja 2022








button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 120 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 143 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 206.7 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 124.6 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 173 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 154 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 135 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 141 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 99 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 138 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 164 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 201 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 166 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 148 km button stats bikestats.pl Najdłuższa wycieczka: 104 km

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MateM.bikestats.pl

Archiwum bloga

skype downloadLicznik wizyt na stronę
Flag Counter
Dane wyjazdu:
33.83 km 4.10 km teren
02:36 h 13.01 km/h:
Maks. pr.:28.19 km/h
Temperatura:-10.0
HR max:173 ( 92%)
HR avg:129 ( 68%)
Przewyższenie:431 m
Kalorie: 1352 kcal

Po śniegu w Karpatach z rekordem mrozu

Niedziela, 17 stycznia 2021 · dodano: 17.01.2021 | Komentarze 6

- 10 °C: tak nisko spadła temperatura na wzgórzach w Głobikowej podczas dzisiejszego treningu. Tym samym początkiem roku ustanowiłem nowy osobisty rekord, pobijając o dwa stopnie dotychczasowy wynik z 10 grudnia 2012 roku, kiedy to Centurionem przy -8 °C również przejechałem przez Głobikową. Cieszy to tym bardziej, że nie był to przymusowy dojazd do pracy, a samodzielnie podjęte postanowienie, aby w czasie wolnym jeździć na solidnym mrozie. Temperatury takie może i nie robią wrażenia na osobach z solidną warstwą tłuszczu, u mnie jednak tej naturalnej "termoizolacji" jak na lekarstwo (co ma z kolei swoje plusy w upały). Nie pomogły też rękawice i buty osłonięte ochraniaczami, które nie uchroniły kończyn od skrajnego wychłodzenia. 

Jazda po wzgórzach zimą jest wyzwaniem pod wieloma względami. Inaczej niż na płaskich terenach, wielokilometrowe podjazdy grzeją, a zjazdy mrożą. Podjazd Pogórzem na zwykłych oponach był sprawą niełatwą także z powodu świeżego śniegu, którego piesi nie zdążyli jeszcze wystarczająco ubić. Tylna opona tańczyła na boki, nie znajdując wystarczającego oparcia i tym samym nadmiernie obciążała zdeterminowanego do jazdy kolarza (co oznaczało przekroczenie granicy 90% tętna maksymalnego). Na trasie pod Górę Bratnią minąłem licznych spacerowiczów oraz dwa kuligi konne i jeden prowadzony przez quada. Z sanek jedna z pań rzuciła w moim kierunku: "W lesie nie potrzeba maseczki, po co się truć?". Nie do końca zrozumiałem, o co chodziło z tym truciem, ale nie było możliwości wyjaśnienia, bo kulig już odjechał.
Jedynych kolarzy na trasie spotkałem przed Kamieńcem: dwóch górali zmierzających w przeciwnym kierunku, z którymi wymieniłem pozdrowienia. 

Na 3-kilometrowym zjeździe z Południka roztrwoniłem wygenerowane na podjazdach ciepło i potem aż do Dębicy musiałem walczyć ze skrajnym wychłodzeniem. Nie obyło się niestety bez krótkich, rozgrzewających dłonie postojów. Ciężko dokładnie określić, ile kilometrów pokonałem w terenie, bo poza drogami gruntowymi, w zasadzie większość trasy asfaltowej również przebiegała po śniegu.

Przewyższenie: Garmin 431 m., Sigma 494 m. 




Jeden z konnych kuligów pod Górą Bratnią. Zwierzęta nie wyglądały na szczęśliwe, ale nie miały innego wyboru- mniej inteligentne od człowieka podlegają jego kontroli:  kiedyś w razie nieposłuszeństwa zmuszane batem lub ostrogami do ruchu, dziś reagują na cugle. Można zauważać radość, jaką kulig daje jego uczestnikom, ale warto też wiedzieć, że okupione jest to cierpieniem zwierząt. W tym przypadku w lesie bardziej cieszył widok pociągowego quada, aniżeli konia.


Końcówka podjazdu pod Górę Bratnią była szczególnie problematyczna z powodu nieubitego śniegu, po którym jazda szła bardzo ciężko.


Na Górze Bratniej (408 m. n.p.m.).


Na Berdechu.


Rekordowe zimno podczas treningu na Pogórzu. 


Głobikowa, gdzieś na 450 metrze n.p.m. Asfalt ukryty pod warstwą śniegu. 





Komentarze
MateM
| 17:17 niedziela, 24 stycznia 2021 | linkuj A dzięki :) Staram się, aby dobrze to wyglądało. Lepiej zresztą wspomina się wycieczki opatrzone fotografiami, bo po tych z samym opisem pozostaje tylko mgliste wspomnienie.

Raczej nie planuję już powtarzać 10 tysięcy km mtb w ciągu jednego roku, nie jest to proste i wymaga wiele czasu wolnego, którego mogę mieć w tym roku już mniej. Jakość ponad ilość- tego jednego się całe życie trzymam. Pozdrawiam.
Gość | 13:19 niedziela, 24 stycznia 2021 | linkuj Co lepsze Twój blog jest fajnie "prowadzony" zawszwe jakieś opis fotografie,zawsze miło powspominać Podkarpackie "wertepy". Co do samej jazdy,życzę oczywiście szybkiego konca zimy i samych udanych wyjazdów oraz również tych 10 tys. km w tym roku,to dobry który w zeszłym roku wykręciłeś i nsleży go pogratulować.
MateM
| 20:20 sobota, 23 stycznia 2021 | linkuj Jadąc w niskiej temperaturze jestem w stroju zimowym (odzież od strony frontowej posiada wiatroszczelną membranę) całkowicie odcięty od niekorzystnych warunków atmosferycznych (nie licząc może tylko twarzy, ze szczególnym uwzględnieniem okolic oczu: dla pełnej szczelności musiałbym chyba jeździć w goglach narciarskich). Oczywiście odczuwam zimno, ale dotyczy to zwykle kończyn, i to po iluś tam minutach jazdy, czemu da się przeciwdziałać, robiąc przerwę w jeździe i rozgrzewkę.

Zresztą przy odrobinie genetycznych predyspozycji i latach treningów nie wydaje się to tak szalone, na jakie wygląda. Ludzie świadomie podejmujący się takich wyzwań mają już niejako ustaloną przez kogoś górną granicę, do której próbują się zbliżyć. Dla morsującego sportowca będą to osoby takie jak Lynne Cox (kobieta, która w lodowatej wodzie Cieśniny Beringa pokonała 4.3 km w czasie 2 godzin z minutami). Nie czytałem jej biografii, ale na współczesnych zdjęciach wygląda na szczęśliwą i nieschorowaną kobietę. Odpowiednio trenowane ludzkie ciało jest zdolne do niezwykłych rzeczy i ciągle nas zaskakuje. Wyczyny mnichów z Shaolin też wpisują się w ten schemat.
Gość | 05:37 piątek, 22 stycznia 2021 | linkuj https://nowiny24.pl/morsom-z-debicy-zimna-woda-juz-nie-wystarcza-hartuja-sie-wchodzac-na-szczyty-gor-w-krotkich-spodenkach-zdjecia/ar/c2-15384776. z Twojego miasta są też osoby które widać uwielbiają niskie temperatury i chodzenie po górach "na golasa", aczkolwiek zapomnieli chyba że trzeba chronić stawy kolanowe szczególnie bo z czasem się to odpłaci zwyrodnieniami.
MateM
| 20:34 czwartek, 21 stycznia 2021 | linkuj Dla mnie osobiście ostatnie mrozy to już dość niskie temperatury, ale od starszych od siebie osób nieraz już słyszałem, że musieli sobie radzić przy -35 °C. Śniegu z roku na rok jakby coraz mniej, wielką pokusą było sprawdzić się w takich warunkach na rowerze, choć tego typu hartujące wypady to zdecydowana mniejszość aktywności.

Z końmi pewnie masz rację.. zwyczajnie odniosłem wrażenie, że zwierzęta były niezadowolone z przeciążeń, jakim je poddawano.
Gość | 12:19 poniedziałek, 18 stycznia 2021 | linkuj Taka ostra zima w Polsce,to dla mnie straszny widok jak dla mnie funkcjonowanie w tak niskich temperaturach jest trudne,dobrze że teraz są krótkie epizody tak extremalnych temperatur,jazda rowerem w takie warunki sporo kosztuje energi i zdrowia uważam iż poprostu nie warto-lepiej zrobić taki trening nartami niż rowerem ewentualnie nawet pobiegać poprostu,co do tych pięknych koni-umież mi że są szczęśliwe ponieważ mają sporą dawkę ruchu w zimie przeważnie mają czas na regenerację i zastój poprostu.Powodzenia w jezdzie-takich mrozów i sniegów już pewno prędko nie będzie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa epatr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]